Życie z noworodkiem zmienia się o 180 stopni. Koniec z podróżami, koniec z kolacjami w restauracjach, z wychodzeniem do znajomych, ze sportem, no w ogóle koniec ze wszystkim. A do tego, mieszkając w Afryce, najlepiej zamknąć się w domu, nie oddychać i nie dotykać niczego, bo to przecież Afryka i wszystko jest brudne albo zaraża nieznaną jeszcze ludzkości chorobą. Prawda? Nic bardziej mylnego!
Tutaj mieszkamy:
Chloe jest z nami od 7 tygodni. Urodziła się w Kampali i poza pierwszymi 2 tygodniami, kiedy to ja dochodziłam do siebie po nieplanowanym cesarskim cięciu (ale o tym będzie w osobnym poście), nasze życie nie uległo wielkiej zmianie. Poza kilkoma bezsennymi nocami, śpi nam się całkiem dobrze, bo trafił nam się rewelacyjny egzemplarz dziecka, które budzi się w nocy jedynie raz. Do tego uwielbia jazdę samochodem, a podczas wszelakich wyjść i wyjazdów z radością ogląda świat dookoła siebie.
I ja, i Abhi jesteśmy towarzyscy i uwielbiamy spędzać czas poza domem. Tak było od czasu, kiedy się poznaliśmy i do teraz nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nie raz potrafiliśmy podjąć decyzję o wyjeździe w ciągu 15 minut, na szybko spakować kilka par t-shirtów i pojechac gdzieś na weekend. Jeszcze w 30. tygodniu ciąży odbierałam telefony w stylu: „Będę w domu za 30 minut. Jedziemy do Entebbe? Wrzuć mi kilka koszulek do plecaka, zadzwonie jak będę pod domem”. Ot tak.
Dziś, po narodzinach Chloe, wyrażenie „spontaniczny wyjazd” nadal istnieje w naszym słowniku. Kilka dni temu byliśmy nd Jeziorem Wiktorii, a w ostatni weekend w Jinja. Różnica jest jedynie taka, że pakowanie zajmuje nam nieco więcej czasu i miejsca 🙂 Bo pieluszki, bo wózek, bo wszystkie te bobasowe rzeczy… Poza tym, nie zmieniło się nic.
Podróżowanie z noworodkiem po Afryce nie jest czymś niemożliwym. Warto jednak ułatwić sobie życie i przestrzegać kilku prostych zasad. Wiele znanych mi osób, nawet tych obytych w podróżach, często odkładają wyjazd do Afryki z dzieckiem ze względów bezpieczeństwa właśnie. W sumie nie dziwi mnie to, to kraje afrykańskie z pewnością nie są reklamowane jako te bezpieczne. Wszystko tutaj jest „złe” albo „chore”. Mity na temat podróżowania po Czarnym Lądzie tkwią uparcie w naszych głowach.
Ale dziś nie o mitach, a o praktycznych wskazówkach będzie. Żeby wszystko szło nam sprawnie i, przede wszystkim, bezpiecznie, mam kilka trików organizacyjnych, które wypracowałam sobie przez ostatnie kilka tygodni, i które ułatwiają nam wyjścia i wyjazdy z niemowlakiem w Ugandzie.
1. Bycie przygotowaną na każdą pogodę
Pomimo wszystkich pozytywnych rzeczy, które piszę o Ugandzie, musimy pamiętać o tym, że mieszkamy na równiku. Bywa tu gorąco i duszno, ale też zimno i wilgotno. Pogoda i temperatury potrafią zmieniać się jak szalone – szczególnie w porze deszczowej. Bywa więc tak, że wychodzimy z domu na krótki rękawek, a wracamy mokrzy, trzęsąc się z zimna. Moja torba dla Chloe zawsze ma więc zestaw ubranek na każdą okazję – krótkie body, coś długiego, parę skarpetek, lekki sweterek i kapelusz. Nigdy bowiem nie wiadomo, jak zmieni się pogoda za godzinę czy dwie.
Nie raz przydaje się też lekki kocyk – do przykrycia wczesnym rankiem i wieczorem, albo kiedy w samochodzie używamy klimatyzacji.
2. Konsultacje z lekarzem i środki przeciw komarom
Szczególnie w porze deszczowej, należy pamiętać o profilaktyce przeciw komarom. O ile my, dorośli, potrafimy poradzić sobie z ugryzieniem komara, o tyle dla małego dziecka swędzący bąbel potrafi być niezwykle uciążliwy. Zagrożeniem w tym rejonie bywa również malaria, warto się więc skonsultować z pediatrą i zapytać o bezpieczny dla noworodka środek przeciw komarom. W naszym przypadku dobrze sprawdza się olejek kokosowy, który bardzo skutecznie odstrasza komary, ładnie pachnie i chroni dziecko przed ugryzieniami. Zawsze mamy go ze sobą podczas wyjazdów poza miasto.
Służba zdrowia zarówno w Ugandzie, jak i w innych krajach Afryki Wschodniej nie działa tak, jak w Europie. Nie raz cieżko uzyskać szybką pomoc lub konsultację lekarską. Warto więc mieć na szybkim wybieraniu numer telefonu do zaufanego pediatry, do którego możemy zadzwonić z pytaniem o każdej porze dnia i nocy.
3. Własne łóżeczko kempingowe z moskitierą
Głównie dlatego, że nie zajmuje dużo miejsca, w kilka sekund możemy je rozłożyć gdzie tylko chcemy i wiemy, że jest czyste. Kupiliśmy je za ok. 300 zł, sprawdza się świetnie i poleciłabym je każdemu, kto wybiera się z dzieckiem w te rejony. Hotele z reguły oferują łóżeczka dla niemowlaków za darmo, jednak albo nie mają one moskitiery, albo ich czystość pozostawia wiele do życzenia 😉
4. Lekki wózek, który składa się w sekundę…
…z naciskiem na lekki! W wielu miejscach i hotelach w Ugandzie nie znajdziecie rampy ani windy. Podnoszenie i opuszczanie wózka potrafi zmęczyć. Warto zaopatrzyć się w coś co z łatwością da się podnieść i co składa się w mgnieniu oka.
5. Bakteriom powiedz NIE!
Wilgotne chusteczki albo mini płyn do dezynfekcji rąk nieraz przydają się bardziej niż butelka wody. Szczególnie w gorące dni, kiedy pył osadza się praktycznie na wszystkim – do przemycia twarzy dziecka (albo twojej!) czy szybkiego odkażenia rąk, kiedy w pobliżu nie ma łazienki. Niezależnie od tego, czy twoje dziecko ma 7-tygodni, czy 7-lat, wierz mi, nie chcesz, żeby zaraziło się jakimiś z tutejszych bakterii.
W której części Kampali mieszkacie i jak można się z Wami skontaktować? Moja dziewczyna chętnie Was pozna. Pozdrawiam.
Super, że tak lekko podchodzicie do tego tematu! Wiele osób, które znam zbytnio rozczula się nad dzieckiem i chcą je trzymać jak w klatce, najlepiej żeby nie miało kontaktu ze światem… Super robota!
Jestem mamą od 8 tygodni i właściwie dopiero mąż pokazuje mi, że dziecko to nie problem, że dziecko nie zamknie nas w czterech ścianach, że z dzieckiem można prowadzić dotychczasowe życie (pomijając skrajności). Jedynie jest nieco „trudniej” bo musisz zadbać o dwie osoby, a nie jedną.
Ale do tematu
Na krótkie wypady tj. godzina lub dwie, zawsze bierzemy trochę mleka w butelce, jak to mówię, na otarcie łez. Nigdy nie skorzystaliśmy 😉
Wiadomo ciuszki, kocyk adekwatnie do pogody, ale i smoczek często ratuje stresującą sytuację.
i na dłuższe wypady to cały zestaw do przewijania (pieluszka, podkład, kremik, chusteczki nawilżane) i ciuszki na zmianę, mleko, ale w postaci nie rozpuszczonej i oczywiście smoczek .
Pozdrawiam
Cześć, chętnie Was poznam. Będę w Ugandzie w Entebbe kilka tygodni. Mam tam dom. Może się poznamy?