Po kolejnej dłużej przerwie – oto powracam! Tym razem nie wymiguję się już dużą ilością pracy, ale przyznaję – lenistwo wzięło górę nad blogiem 🙂 Przez ostatnie kilka tygodni moja głowa była zaprzątnięta planowaniem i kolekcjonowaniem wszystkiego, co potrzebne na przyjęcie przybysza z brzucha, i chyba w końcu mogę powiedzieć, że prawie wszystko jest gotowe.
Rozmawiam z wieloma znajomymi i rodziną z Polski, i jak się okazuje, wiele osób postrzega bycie w ciąży w Afryce jako niezwykły wyczyn, a to zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Może, jakbym mieszkała w jakimś buszu, to byłoby to coś. Mieszkam jednak w mieście z ponad 2 milionami innych ludzi. Mimo wszystko, kontynuując poprzednie wątki, postanowiłam, że zbiorę do kupy najczęściej zadawane pytania i odpowiem na nie na blogu.
1. Jak wygląda opieka lekarska w Kampali?
Prawdopodobnie tak, jak w Polsce. W zależności od zaawansowania ciąży, kobieta widzi się z lekarzem raz na miesiąc, a później nawet co tydzień. Szpitale wyposażone są w nowoczesny sprzęt (USG 2/3/4D) i labolatoria. Sama miałam USG robione chyba jakieś 6 razy, nie wspominając już o innych badaniach. Duże, międzynarodowe szpitale zatrudniają też specjalistów z Europy i Azji, jeśli ktoś chce poczuć się bardziej „jak w domu”.
2. Co z kupnem rzeczy dla mamy i dziecka? Czy w Ugandzie można wszystko znaleźć?
To, czego na początku najbardziej mi brakowało, to szeroki wybór kosmetyków, jaki mamy w Polsce. Nie ma się co oszukiwać – każdy supermarket oferuje teraz co najmniej kilka produktów dla kobiet w ciąży. W Ugandzie ciężko znaleźć produkty przeznaczone specjalnie dla ciężarnych. Nie jest to niemożliwe, ale zdecydowanie nie ułatwia sprawy.
Moim największym zmartwieniem, od samego początku, były rozstępy, których chciałam uniknąć za wszelką cenę. Jedynym dostępnym produktem okazał się, popularny również w Polsce, BioOil, którego używam prawie od samego początku ciąży. Ogromną zaletą mieszkania w ciepłym klimacie, okazał się nieograniczony dostęp i niskie ceny owoców (głównie cytrusów) i warzyw o wysokiem zawartości witaminy C, A czy E (np. melony, mango, banany), które utrzymują skórę elastyczną i w dobrej kondycji. Mamy tu wieczne lato, a i ugandyjska gleba to mało żyznych nie należy. Moją rutyną stało się również nałogowe picie wody (2-3 litry dziennie).
Nie wiem, na ile to geny, a na ile powyższe zasady mają na to wpływ, ale do teraz – 4 tygodnie przed porodem – nie dopatrzyłam się ani jednego rozstępu. Ku mojemu zdziwieniu, niewiele też przytyłam. Względem wagi sprzed ciąży jestem cięższa o…2 kg. Dwa. To jednak głównie dlatego, że na samym początku dosć sporo schudłam.
Co do rzeczy dla dziecka, to znaleźć można praktycznie wszystko. Od pieluszek (Pampers, Huggies i milion innych), przez dobre jakościowo ubranka (Carter’s, Woolworths, Next, Mama’s and Papa’s), aż po meble. Te ostatnie jednak często kosztują miliony monet, więc bardziej opłaca się znaleźć dobrego stolarza, który zrobi dla nas łóżeczko i inne cuda na wzór tych, znalezionych na Pintereście.
W ogóle, w Kampali kwitnie kultura DIY. Mieszkając tu, zdałam sobie sprawę, że nie ma sensu kupować wielu nowych rzeczy. Wspaniale działa tu fejsbukowa grupa „Expat moms in Kampala”, gdzie za grosze można odkupić od innych, używane przez kilka miesięcy, produkty przywiezione z Europy czy USA.
3. Czy w Ugandzie jest urlop macierzyński?
Tak, mamy tu 8 tygodni w pełni płatnego urlopu macieżyńskiego i 6 dni tacierzyńskiego. Mało? Może i tak, ale mówimy tu o kraju, w którym kobiety rodzą w życiu średnio 6 dzieci. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wyglądałby rynek pracy i jak ciężko byłoby kobietom znaleźć zatrudnienie, w przypadku, kiedy za każdym razem znikałyby z biura na pół roku. W wielu krajach UE, urlopy również nie są w pełni płatne, a w USA, w teorii macierzyński nie przysługuje wcale.
Nie ma więc co załamywać rąk, bo choć dla nas, Polek, 8 tygodni to pewnie nic, to nie jest to tragedia 🙂
Super 🙂 Przeczytałam z ciekawością i trzymam kciuki za lekki poród 🙂
Super!
Jak wiesz przyjechalismy do Ugandy 2 miesiace temu na kilku letni pobyt – moze uda sie tobie przekonac moja zone na trzecie dziecko (2 poprzednie urodzone w Europie)…
Tak, wiem, wiem. Wciąż musimy się jakoś spotkać, ale jak sam widzisz/czytasz, ostatnio mam strasznie zakręconą głowę 🙂