Bardzo długo odwlekałam reaktywację bloga, co widać z pewnością po dacie ostatniej publikacji. Momentami zastanawiałam się czy jeszcze kiedykolwiek coś tutaj napiszę, bo przecież “blogi umierają, nikt ich już nie czyta” i teraz tylko podcasty i vlogi. Ostatnio coraz częściej czuję jednak, że brakuje mi tego pisania, tych krótkich form przekazywania informacji. Ta potrzeba wróciła do mnie tym bardziej po obejrzeniu ostatnio, zupełnie przypadkiem, newsów w jednej z popularnych telewizji, gdzie “eksperci” wypowiadali się na temat sytuacji COVIDowej w Ugandzie.
Tutaj jesteśmy:
W roku 2015, z dwoma walizkami i plecakiem, wsiadłam w Warszawie do taksówki i poprosiłam o kurs na lotnisko.
– To niech Pani powie, dokąd Pani leci z tyloma walizkami? – zapytał mnie ciekawski kierowca
– Przeprowadzam się do Ugandy.
[cisza]
– To gdzieś na południu Polski?
Ta odpowiedź idealnie podsumowuje wiedzę większości polskiego społeczeństwa na temat drugiego największego kontynentu na naszej planecie i jego zawiłości.
Wiele osób często pyta w żartach, ale tak naprawdę pytają na poważnie. Żart to taka forma zawoalowania i ukrycia niewiedzy bo nie chcą brzmieć jak ignoranci. Częściowo jest to ich wina, a częściowo to wina naszego systemu edukacji i mediów, które karmią nas skrawkami informacji nie pokazując kontekstu politycznego, historycznego, kulturowego danego zjawiska. Od zawsze karmi się nas informacjami na temat Afryki tak, jakby była czymś jednolitym. Jeden z moich ulubionych kenijskich pisarzy – Binyavanga Wainaina – napisał nawet o tym książkę. Kumacie? Całą książkę o tym jak mówić o Afryce. Należy do moich ulubionych między innymi ze względu na poziom sakrazmu jakim się posługuje.
“In your text, treat Africa as if it were one country. It is hot and dusty with rolling grasslands and huge herds of animals and tall, thin people who are starving. Or it is hot and steamy with very short people who eat primates. Don’t get bogged down with precise descriptions. Africa is big: fifty-four countries, 900 million people who are too busy starving and dying and warring and emigrating to read your book. The continent is full of deserts, jungles, highlands, savannahs and many other things, but your reader doesn’t care about all that, so keep your descriptions romantic and evocative and unparticular”1.
Książkę napisał w 2006. Jest 2021 a tak wiele osób wciąż nie skumało tego sarkazmu.
Pozwólcie więc, że napiszę Wam, jak faktycznie wygląda sytuacja pandemiczna w Ugandzie na dzień dzisiejszy z perspektywy osoby, która spędziła w kraju nieco więcej niż dwa tygodnie “na misji” i ma nieco szersze zrozumienie tego, co ma miejsce. Nie jest to łatwa sytuacja do pisania bo ma ona wiele wymiarów i nie jest tak oczywista jak mogłaby się wydawać.
Lockdown? Ale po co?
Na przełomie maja i czerwca zaczęły pojawiać się informacje o zwiększonej ilości zachorowań na COVID. Specjaliści przewidywali drugą falę i nie pomylili się. W drugim tygodniu czerwca, Prezydent Museveni w orędziu do narodu ogłosił drugi, kontrowersyjny, lock down, który miał trwać 42 dni. Kontrowersyjny dlatego, że oficjalnie zarejestrowana liczba przypadków nie przekraczała 1500 (tysiąc pięciuset) dziennie. Przy populacji nieco większej niż populacja Polski, nie jest to wielka liczba.
Pamiętajmy jednak, że Uganda, podobnie jak wiele innych krajów afrykańskich, niejedną epidemię już przeszła. Afryka Subsaharyjska, jest przygotowana na stłumienie epidemii jak żaden inny region na świecie, bo mają już procedury, które pozwoliły im ograniczyć rozprzestrzenianie się takich chorób jak ebola. Trzeba działać szybko i skutecznie jak tylko na horyzoncie pojawia się czerwona lampka. Dla przykładu – pierwszy lock down, w marcu 2020, został wprowadzony w dniu, w którym Uganda zarejestrowała pierwszy przypadek COVID, czyli 21 marca. Od razu zamknięto szkoły, granice, zawieszono transport publiczny na 14 dni i wprowadzono godzinę policyjną
Dystans miastach tutaj wygląda nieco inaczej niż u nas w kraju. Podczas, gdy w Polsce na kilometr kwadratowy przypadają średnio 124 osoby, w Ugandzie jest to 213 osób2.
Kolejna kwestia to dostęp do służby zdrowia i jej stan. Liczba placówek opieki zdrowotnej w Ugandzie to obecnie 6937. Nieco ponad 45% (3133) placówek opieki zdrowotnej to placówki rządowe, 14,44% (1002) to placówki prywatne i nienastawionych na zysk (tzw. PNFP), podczas gdy pozostałe 40,29% (2795) to ośrodki prywatne nastawione na zysk (tzw. PFP) i 0,10% (7) to lokalne, prowadzone przez społeczności 3.
Ze względu na tak słabo rozwiniętą sieć szpitali – szczególnie poza dużymi ośrodkami miejskimi – wiele osób nie ma bezpośredniego dostępu do lekarzy, a do najbliższej przychodni mają nawet kilkadziesiąt kilometrów. To plus brak środków finansowych na transport i leczenie sprawia, że wiele osób choruje “poza systemem”.
Za szybkim lock downem, zarówno pierwszym jak i drugim, przemawiała również mała dostępność tlenu w placówkach medycznych i jego wysoka cena jak również ograniczona ilość łóżek na oddziałach ICU.
Na dzień 24 lipca 2021 Ministerstwo Zdrowia raportuje 234 nowe przypadki i 22 zgony.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o politykę
W tle jest też aspekt polityczny – jak zwykle w takich sytuacjach. Uganda nie należy do najbardziej demokratycznych państw. Od ponad 35 lat funkcję Prezydenta pełni ten sam kandydat. W oczach wielu, szczególnie starszych Ugandyjczyków, jest on bohaterem bo wyprowadził kraj na prostą w wielu aspektach, m.in. ustabilizował gospodarkę po latach wojny domowej i niekończących się puczy, poprawił jakość życia ludzi i zredukował zachorowania na HIV/AIDS. Nastroje wśród młodych nie są już tak pozytywne, a pamiętajmy, że Uganda to jedno z najmłodszych społeczeństw na świecie – 77% obywateli to osoby poniżej 25 roku życia. Przewiduje się, że z aktualnej liczby 45 milionów w ciągu dziesięciu lat populacja sięgnie 100 milionów. Nie trudno sobie wyobrazić jak taka sytuacja może się rozwinąć, ale więcej o tym przeczytacie niedługo (mam nadzieję) w mojej książce.
W sytuacji, w której kraj był w szczycie walki z pandemią, Uganda przekazała członkom parlamentu prawie 30 milionów dolarów na zakup nowych samochodów. Ze strony rządu pojawiły się też prośby o przekazywanie dotacji na fundusz szczepionkowy. Do tej pory zaczepiono nieco ponad 1,1 miliona obywateli i na dzień dzisiejszy w kraju oficjalnie nie ma szczepionek. W jeszcze w lipcu ma się pojawić ponad 286 tysięcy dawek Astra Zeneca, a w sierpniu kraj ma otrzymać kolejne 688 tysięcy Astry oraz chiński Sinovac w ilości 300 tysięcy. W tym samym czasie kraj czekał na środki z IMF (International Monetary Fund), który przyznał Ugandzie wsparcie wysokości miliarda dolarów na walkę z pandemią 4, które zostały zatwierdzone (uwaga) 28 czerwca 2021, czyli po ogłoszeniu drugiego lock downu.
To są fakty, a o co w tym wszystkim chodzi? Sami wyciągnijcie wnioski 🙂
Źródła:
1 Binyavanga Wainaina, Jak pisać o Afryce (2006)
2 World Bank, https://data.worldbank.org/indicator/EN.POP.DNST?locations=UG-PL (2018)