Przejdź do treści

Recenzja: „Kiedyś o tym miejscu napiszę” Binyavanga Wainaina

Odłóżcie na chwilę na bok safari, dzikie zwierzęta, zamieszkujące kontynent kolorowe plemiona i lasy równikowe. Odłóżcie na bok wszystko, co do tej pory wiecie o Afryce i przeczytajcie tę książkę od początku do końca. Przed wami trzydzieści trzy rodziały i blisko 400 stron szczerej opowieści o życiu i dorastaniu w Afryce.

Kiedyś o tym miejscu napiszę

„Kiedyś o tym miejscu napiszę” to książka wyjątkowa, bo szalenie prawdziwa. Na okładce widnieje informacja, że jest to saga rodzinna. No i poniekąd jest, ale to nie wszystko. Wainaina okazuje się bowiem również mistrzem reportażu, a pozycję tę czyta się z zapartym tchem, kartka po kartce. Trochę tak, jakby, będąc dzieckiem, ukraść pamiętnik starszej siostry i z każdą kolejną stroną chcieć więcej i więcej. Będziecie mieli ochotę schować się z nią gdzieś w przytulnym kącie albo usiąść na słońcu na tarasie marząc, aby nikt nie oderwał was od tej lektury.

„Jest popołudnie. Gramy w nogę za domem przy sznurze na bieliznę. Mój brat Jimmy ma jedenaście lat, moja siostra Ciru pięć i pół. Stoję na bramce”. Autor takimi słowami wprowadza nas w swój świat. Świat z jednej strony bardzo prosty, kręcący się wokół codziennej rutyny – szkoły, rodziny, wyjazdu za granicę, studiów – a z drugiej strony, tak fascynujący i zaskakujący. Afryka Wainainy to nie jest Afryka, jaką znamy z kolorowych pocztówek. To Afryka wielokulturowa i pełna kontrastów, widziana oczami człowieka, który w niej dorastał; który zmagał się z jej codziennymi smutkami i radościami. To przede wszystkim historia życia w Kenii, ale i w Ugandzie, Rwandzie i RPA, zaczynająca się w latach 70. XX wieku i trwająca aż do dziś. Gdzieś pomiędzy liniami tekstu da się wyczuć, że Wainaina przelał na papier całego siebie, włącznie z towarzyszącymi mu na przestrzeni lat dylematami, planami i marzeniami. Opisuje realia w sposbób tak nieskomplikowany i naturalny, że aż czasem ma się wrażenie jakby było się tam i obserwowało wszystko z boku.

Wainaina nie oszczędza nam też szczegołów dotyczących jego rodziny i rodzinnych perypetii. Wraz z nim podróżujemy nad jezioro Nakuru, gdzie mieszka jako dziecko, czy do Ugandy, skąd pochodzi jego mama. Udajemy się również na rodzinne spotkania, na które przyjeżdżają krewni mieszkający w Rwandzie.

„Kiedyś o tym miejscu napiszę” to tekst o wielu wymiarach i pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcieliby poznać Afrykę od innej strony.

4 komentarze

  1. Magiczna książka. Czytałam ją przepełniona emocjami, jakbym tam była. Widziałam oczyma wyobraźni te scenki, przypominałam sobie moje własne przeżycia z Kenii. Masz rację, pozycja obowiazkowa!

  2. Wciąż na liście książek 'do przeczytania” – lista się coraz bardziej wydłuża, a czasu coraz mniej 🙂

  3. Zawsze chciałem pojechać na Safari. Obcować z tą dzika naturą. Być może wykreowany przez media obraz ulegnie przewartościowaniu po przeczytaniu tej książki. Warto spojrzeć na temat od innej strony.

  4. Wielkie dzięki za podrzucenie smakowitego kąska książkowego! Już sam tytuł jest świetny, a pierwsze zdania mocno wciągają w afrykański świat 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *