Przejdź do treści

Rzucam wszystko i wyjeżdżam do Ugandy

Jak to jest, że inni ludzie wiedzą z reguły lepiej co dla nas dobre? I dlaczego my takich ludzi słuchamy się częściej niż własnego rozsądku? Wiele pytań narodziło mi się w głowie po powrocie z Ugandy, ale na wiele wciaż nie znam odpowiedzi. Utwierdziłam się jednak w przekonaniu, że szczęścia w życiu nie da mi nikt ani nic innego, jak tylko ja sama. Że zamiast czekać na „ten moment” wezmę wszystko w swoje ręce i po prostu ruszę ku temu, czego od dawna chciałam.

Od dziecka wszyscy wiedzą od nas wszystko lepiej. Mówi nam się co jest dobre, a co złe. Że powinniśmy skończyć studia, znaleźć dobrą pracę – najlepiej w korpo, bo to znaczy, że coś nam w życiu wyszło – wyjść za mąż/ożenć się, mieć dzieci i zestarzeć się próbując przetrwać na marnej polskiej emeryturze. Mówi nam się co nam wolno, a co jest zakazanym owocem. Którzy ludzie są „dobrzy”, a którzy „źli”. A my słuchamy, bo to jest właśnie to, co starsi i mądrzejsi nazywają procesem uczenia się i przekazywaniem doświadczenia. Tak, jakby zjedli już wszystkie rozumy świata, poznali każdego człowieka na ziemi i przeczytali wszystkie książki. Tak jakby to, co nam powiedzą miało nas jakimś cudem uchować od wszystkich nieszczęść świata. Jak magiczne zaklęcie. Niestety tak nie jest.

W Ugandzie poznałam chłopaków z Bwaise i Elizabeth. To rewelacyjni ludzie, którzy wiedzą czego chcą od życia i po prostu cieżko na to pracują. Bez narzekania, że się nie da, że jest źle, że komuś pod górkę. Robią to, co uważają za słuszne, zmierzają ku swoim marzeniom i czerpią z tego niewyobrażalną radość. Otworzyło mi to oczy. No bo choć mam fajną pracę i mogę podróżować praktycznie tyle, ile chcę, to wciaż czegoś w życiu mi brak.

Dlatego podjęłam decyzję. Wyjeżdżam do Ugandy. Z biletem w jedną stronę, nie wiem, na jak długo, w sierpniu przenoszę się do Jinja – miejsca znanego jako stolica sportów ekstremalnych Afryki Wschodniej. Długo szykowałam się do takiej zmiany.

Mieszkanie w Afryce Wschodniej od dawna było marzeniem, które kiełkowało gdzieś głęboko w mojej głowie. W końcu chyba wykiełkowało na dobre, bo zrezygnowałam z pracy w Dusseldorfie, aby za 3 miesiące móc za nim podążyć. I owszem, to może być najgorsza decyzja jaką w życiu podjęłam, ale jednocześnie może to być decyzja najlepsza. Nigdy sie jednak nie dowiem, jeśli nie spróbuję i będę czekać z założonymi rękami na cud.  Mamy jedno życie (no, może i więcej, ale tego jeszcze nikt nie udowodnił) i chcę je wykorzystać jak najlepiej.

O swojej wspaniałej pracy wspomniałam już u Ewy na blogu. Urlop bez limitów, firmowe imprezy i wyjazdy co najmniej kilka razy w roku, kilka razy w roku praca z biura na Majorce… Basen, darmowe piwo w biurze, rewelacyjna atmosfeta pracy. Żyć, nie umierać, nie? Pewnie. Tylko to trochę takie życie w mydlanej bańce. Na mnie znajomi już patrzą jak na wariatkę, no bo jak można zrezygnować z czegoś takiego?! Nie starają się zrozumieć, że ktoś może chcieć od życia czegoś innego niż mieszkania, samochodu, kolejnych tytułów i weekendowych, firmowych BBQ w parku nad rzeką. Fajne to wszystko, ale ja chcę czegoś innego od życia. Zawsze chciałam. Mnie od małego wmawiano, że, aby być szanowanym przez ludzi, cały czas trzeba COŚ osiągać. A to jakiś tytuł, a to jakiś dyplom, a to nauczyć się nowego języka, a to znowu napisać kolejną książkę. Najlepiej do tego wszystkiego nie mieć życia prywatnego, pasji i przyjaciół, bo przecież oni na pewno chcą dla nas źle, wszystkiego nam zazdroszczą i pewnie potajemnie obgadują nas za plecami. A nie daj boże, żeby tym przyjaciołom powodziło się lepiej od nas!

Są jednak ludzie, którzy szczęście definiują inaczej, lubią zmiany i się ich nie boją, bo zmiany ich inspirują, a poznani ludzie motywują. Tacy, którzy nie planują, a raczej żyją chwilą i robią to, co sprawia, że w danym momencie są po prostu szczęśliwi. Nie na pokaz, ale dla samych siebie. Nie bo trzeba, ale bo mają ochotę. Tak, jak ja. Nigdy nie miałam w życiu jednej, utartej ścieżki (przeczytajcie zakładkę „o mnie”). Wiem, dokąd chcę dojść, ale nie wiem jak. Łapię chwile, wykorzystuję okazje, poznaję ludzi i stawiam kolejne kroki ku realizacji marzeń.

Justyna

Jedyne, co zostaje nam w życiu na zawsze to wspomnienia i zdobyte doświadczenia. To one czynią z nas ludzi, którymi jesteśmy. Wszystko inne – mieszkania, samochody, telefony, a nawet ładna buzia czy fajna figura, wcześniej czy później znikną. Na tym etapie swojego życia nie chcę gonić za czymś, co nigdy nie uczyni mnie szczęśliwą. Marzenia w życiu nie realizują się same i są wypadkową wielu czynników, w tym również drobnego ryzyka. Ale chyba wolę podjąć to ryzyko i powiedzieć, że spróbowałam, niż na starośc być zgorzkniała i żałować.

Stąd decyzja o wyjeździe właśnie do Ugandy.

PS. 1. Jeśli szukacie pracy w Public Relations w jednej z najfajniejszych firm na świecie, to szukam kogoś, kto przejmie moje obowiązki w trivago od lipca 🙂

PS. 2. Realizujcie swoje marzenia, bo to jedyna rzecz w życiu, która jest w 100% wasza!

19 komentarzy

  1. Wow Justyna!!! Super!!! Aż mi się łza w oku zakręciła, jak to czytam, serio! O rany, dziewczyno, dajesz czadu! Powodzenia, wszystkiego dobrego i dużo szczęścia, jestem pewna, że wszystko Ci się poukłada!

    PS. Mogę Cię odwiedzić? 🙂

    • Justyna Śnieżek Justyna Śnieżek

      Ewa, dzięki!!! Długo się nad tym zastanawiałam i trochę mnie stresuje fakt tak ogromnej zmiany, ale to pozytywny stres. Jak już tylko się przeniosę to zapraszam w odwiedziny! 🙂

  2. Szalona (i kochana!) dajesz! 🙂 Dzięki za wiarę i siłę 🙂 JESTEŚ WSPANIAŁA :*
    Też pracuję właśnie na swoje marzenia – wyniki mojej 8-miesięcznej pracy będą niebawem, więc trzymaj kciuki, żeby się udało 🙂

    • Justyna Śnieżek Justyna Śnieżek

      Trzymam mocno! Bardzo, bardzo, bardzo mocno 🙂

  3. Karolina Karolina

    Ale że na zawsze do Ugandy? ^^ mnie się marzy choć chwila w Afryce, ale ja jestem z innej „gliny”. Dużo dobra w nowym miejscu =)

  4. Agnieszka Agnieszka

    Wow! Zazdroszcze odwagi! Mocno motywujesz, sklaniasz mnie do zlego 😉 Powodzenia i spelnienia marzen!

  5. Życzę powodzenia w Afryce, na pewno ci się uda spełnić marzenia ponieważ w to wierzysz 🙂

  6. Powiem jedno – powodzenia!!!!! Tak jak napisalas, musisz sama sprobowac, by sie przekonac, ze to jest to, czego naprawde chcesz:) A jak nie, to zawsze mozesz wrocic;) Czekam z niecierpliwoscia na wiesci z Ugandy!

  7. Łał! Każdy też od dziecka słyszy „spełniaj marzenia”, ale niewiele osób bierze to dosłownie. Ty, zrezygnowałaś z pozoru idealnego życia, by poczuć to spełnienie i dlatego jesteś teraz motywacją dla innych! 🙂 Życzę szczęścia i radości, trzeba korzystać póki jest się młodym i ma się jeszcze dowagę podjąć takie decyzję 🙂

    Pozdrawiam.

  8. Super sprawa! I wiele z tego, o czym piszesz, jest mi bliskie. No bo jak to, wylądowałam na Oxfordzie na japonistyce, a nie chcę pracować w jakiejś wielkiej firmie, Unii Europejskiej, rządzie, dyplomacji, itp? Ile razy słyszałam, że jak mogę narzekać na studia, toż to OXFORD. Albo jakim prawem nie opisuję Japonii w samych superlatywach… I czemu nie składam podania na magistra? Z samym licencjatem (co z tego że brytyjski system jest inny) nic nie zdziałam, przecież każdy ma teraz magistra. No chociaż może dla papierka, no daj spokój…. Dlatego nawet nie wiesz, jak się cieszę (BARDZO BARDZO BARDZO), że podjęłaś decyzję, żeby pójść za swoim głosem serca. Wiem, jakie to trudne, ale wierzę w Ciebie i trzymam z całej siły kciuki, żeby Ci się udało. Ale wiesz co? Wiem, że będzie dobrze. Bo jak się coś kocha i robiąc to emanuje się pozytywną energią, to na pewno musi wyjść z tego coś mega fajnego. Jeszcze raz gratulacje! Trzymaj się ciepło i nie daj innym wmówić sobie, że podążanie za własnymi marzeniami to coś złego ♡

  9. Kochana, mimo ze wiedzialam juz o Twojej decyzji musze przyznac, ze ten post jest najlepszym jaki w zyciu napisalas! Spelniajmy marzenia 🙂

  10. Dajesz czadu:) to co robisz jest lepsze niż jakies nudne gadki motywacyjne:)to działa, bo faktycznie Ty masz pasję w swoim życiu i ją realizujesz:) Bardzo mi sie podoba ten wpis i ten krok w Twoim życiu:) Powodzenia w spełnianiu marzeń

  11. Zaczepiście! Nigdy nie wierz ludziom, którzy znają „jedyną drogę do szczęścia”. Ty masz swoją, ja mam swoją – tylko tak to działa 🙂

  12. Powodzenia 🙂 Bede trzymala kciuki zeby to jednak byla najlepsza decyzja w Twoim zyciu i naprawde wierze, ze tak bedzie! Gratuluje odwagi i powodzenia 🙂

  13. No powiem dość odważna decyzja. Na wycieczkę tak, ale na dłużej lub na stałe to bym się chyba nie zdecydowała.
    „Realizujcie swoje marzenia, bo to jedyna rzecz w życiu, która jest w 100% wasza!” Bardzo mi się podoba to zdanie i jakie prawdziwe.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *